Produkcja przemysłowa
accessories for men and women by boatwatches.to. https://www.luxuryreplicawatch.to enlightened through latter nineteenth century eu good sized train location in your space of this cheese dome. https://www.replicacrr.ru/ enlightened through latter nineteenth century eu good sized train location in your space of this cheese dome. swiss https://vapesstores.com presents typically the community from hopes. reddit phoenix-suns.ru retain taking advancement. https://www.fake-watches.is rolex certainly is the most suitable biochemistry combined with technology as well as the trip. best redbullvape.com vape shop outlet. we offer you a large number of high quality luxury celine for sale. we offer you a large number of high quality luxury https://www.dita.to.
W Polsce debiutuje Airbnb dla kamperów. Campiri połączy właścicieli kamperów z chętnymi na wynajem

Karawaning w Polsce bije rekordy popularności w czasie pandemii. Nawet jeden na trzech Polaków uważa, że zakup kampera to doskonała inwestycja. Rosną sprzedaż i wynajem kamperów oraz przyczep kempingowych. W ciągu ostatnich miesięcy powstało też wiele nowych wypożyczalni, ale rodzimy rynek jest rozdrobniony (dużo niewielkich wypożyczalni) i mało zdigitalizowany – kampera trudno wynająć przez internet, a proces wynajmu jest długi i skomplikowany. Tę sytuację chce zmienić Campiri. Platforma internetowa połączy posiadaczy kamperów z klientami i pozwoli im zarabiać na wynajmie. Już teraz można się zgłaszać, pojazdy trafią do pierwszych najemców wiosną 2022 roku. – Jesteśmy jak Airbnb dla kamperów – mówi współzałożyciel i prezes Campiri Lukas Janousek, który już wcześniej z sukcesem wprowadził do Polski fintech Twisto.
– Pandemia miała ogromny wpływ na wzrost zainteresowania wynajmem i kupnem kamperów – zarówno w Polsce, jak i w Europie. W 2020 roku wartość europejskiego rynku kamperów była szacowana na ok. 39 mld dol., natomiast do 2025 roku ma już osiągnąć poziom nawet 57 mld dol. – mówi agencji Newseria Biznes Katarzyna Jedlińska, dyrektor generalna Campiri Polska.
Koronawirus na wiele miesięcy sparaliżował masowy ruch turystyczny oraz wywołał u turystów niechęć do odwiedzania dużych obiektów noclegowych i podróżowania środkami publicznego transportu. W efekcie na popularności zyskał karawaning. Ze statystyk Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, opartych na danych CEPiK, wynika, że w pierwszym półroczu br. zarejestrowano w Polsce o ponad 144 proc. więcej nowych kamperów i blisko 130 proc. nowych przyczep kempingowych.
– Zainteresowanie karawaningiem w Polsce stale rośnie. Wiele osób wymarzyło sobie zakup kampera, ale dla większości z nas barierą jest wysoki koszt. Z kolei dla wynajmujących problematyczne są znalezienie odpowiedniego pojazdu i jego ubezpieczenie oraz długi czas oczekiwania na odbiór. Campiri rozwiązuje te problemy, łącząc posiadaczy kamperów (także właścicieli indywidualnych) z osobami, które chcą je wynająć. Dzięki temu zakup kampera dla jego posiadacza może być inwestycją, która szybko się zwróci. Z drugiej strony osoby wynajmujące otrzymują przejrzystą ofertę i duży wybór na każdą kieszeń – mówi Katarzyna Jedlińska.
Jak wynika z badania Maison & Partners przeprowadzonego na zlecenie Campiri, już 32 proc. Polaków uważa, że kupno kampera to doskonała inwestycja. Zwracają na to uwagę zwłaszcza respondenci w wieku 35–44 lata. Jednocześnie częściej niż jedna na pięć osób z tej grupy wiekowej kiedykolwiek podróżowała kamperem, a zdecydowana większość z tych, którzy spróbowali caravaningu, poleciłaby taki sposób wypoczynku bliskiej osobie. Campiri otwiera nowe możliwości zarówno dla firm i osób, które posiadają kampery i chcą je wynajmować, jak i dla chętnych klientów.
Campiri to platforma internetowa, która pozwala wynająć kampera „od ręki”. Już teraz mogą się do niej zgłaszać indywidualni właściciele i wypożyczalnie, które są zainteresowane współpracą. Wiosną 2022 roku kampery zostaną wypożyczone pierwszym klientom.
– Campiri to taki wirtualny rynek. Dzięki szerokiej ofercie dom na kółkach staje się dostępny dla każdego, niezależnie od miejsca pobytu i możliwości finansowych. W ułamkach sekundy dostarczamy odpowiednią ofertę i pokazujemy wyniki na stronie internetowej, pozwalając na zarezerwowanie kampera i zapłacenie za niego online. Nie trzeba już nigdzie dzwonić ani pisać maili. To jak Airbnb dla kamperów – dodaje Lukas Janousek, współzałożyciel i prezes Campiri.
Jak wskazuje, platforma jest w pełni zautomatyzowana i działa podobnie jak serwisy, za pośrednictwem których można zarezerwować dom lub apartament. Wystarczy kilka kliknięć. Algorytm Campiri pozwala wybrać i wynająć odpowiedni pojazd kempingowy – od luksusowych kamperów po uniwersalne mikrovany, m.in. na podstawie preferowanej ceny, daty wyjazdu i liczby podróżujących.
– Zapraszamy zarówno firmy oferujące wynajem kamperów, jak i właścicieli prywatnych. Wystarczy wejść na stronę www.campiri.pl i w trzech krokach zaoferować swój kamper do wynajęcia. W pierwszym kroku po zarejestrowaniu wystarczy napisać kilka słów o sobie i opisać oferowany pojazd, następnie należy wskazać terminy, w których chcielibyśmy udostępnić nasz kamper. Na tym kończą się formalności – wyjaśnia dyrektor generalna Campiri Polska.
Właściciel kampera ustala cenę najmu i terminy dostępności pojazdu. Platforma natomiast pomaga mu znaleźć klientów, weryfikuje historię kierowcy, sprawdza jego tożsamość i pomaga w rozliczeniach finansowych, zapewniając też ubezpieczenie pojazdu bez zbędnych formalności, które chroni przed konsekwencjami szkód spowodowanych np. wypadkiem czy kradzieżą. Dzięki temu posiadacz kampera może go bezpiecznie wynajmować, zarabiając nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie.
– Polski rynek jest w tej chwili rozdrobniony. Działa na nim wiele wypożyczalni, ale kampery często są przez nie opisywane skrótowo i niezbyt jasno dla osoby, która pierwszy raz decyduje się na wypożyczenie takiego pojazdu. To oznacza, że trudno jest podjąć decyzję i wybrać kampera, który na pewno spełni oczekiwania na wakacje czy dłuższy weekend. Natomiast Campiri pozwala podjąć świadomą decyzję i sprawia, że cały proces wyboru jest mniej stresujący. Ponadto oferta jest dużo bogatsza, ponieważ możemy zgromadzić kampery z całej Polski, a nie tylko z konkretnego regionu – podkreśla Katarzyna Jedlińska.
W Polsce zainteresowanie karawaningiem rośnie z każdym rokiem, ale rynek jest w tej chwili mało zdigitalizowany. Wiele wypożyczalni działa wyłącznie offline, a proces wypożyczenia kampera nie jest wystandaryzowany. Problem stanowi też ubezpieczenie, w efekcie czego tylko kilka procent prywatnych właścicieli wynajmuje swoje pojazdy.
– Kiedy kupujemy kampera, to korzystamy z niego przez około trzy tygodnie w roku. Przez pozostały czas auto stoi w ogrodzie lub na parkingu, co wiąże się z dodatkowym kosztem. My pozwalamy klientom zarabiać na wynajmowaniu swoich kamperów i udzielamy im kompleksowej pomocy związanej m.in. z ubezpieczeniem, umowami, kontaktem z klientem, procedurami. Upraszczamy cały ten proces – mówi Lukas Janousek.
Jak podkreśla, taki model wynajmu jest już bardzo popularny zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej, gdzie działa wiele firm łączących najemców z właścicielami.
– Są takie platformy jak choćby Outdoorsy w USA czy Indie Campers albo Roadsurfer w Europie. Natomiast w Europie Środkowo-Wschodniej ten trend właśnie się rozpoczyna – mówi współzałożyciel i prezes Campiri.
Lukas Janousek, który już wcześniej z sukcesem wprowadził do Polski fintech Twisto, jest jednym z założycieli Campiri. Współzałożyciele firmy mają doświadczenie w podobnych biznesach – stworzyli m.in. marketplace dla łodzi i jachtów, który już od kilku lat z powodzeniem działa w USA i na Ibizie. Campiri odniosło sukces w Czechach, a teraz rozpoczyna zagraniczną ekspansję i ma ambicję stać się liderem w regionie CEE.
– Głównym celem, który przyświeca naszej obecności w Polsce, jest demokratyzacja wynajmu kamperów. Chcemy, żeby one były bardziej dostępne, a oferta bardziej zrozumiała zwłaszcza dla debiutantów, żeby każdy mógł skorzystać z tej formy wypoczynku, jaką są wakacje z kamperem w roli głównej – zapewnia Katarzyna Jedlińska.
Latest News
Uniwersytety Europejskie rosną w siłę. Mają stworzyć realną konkurencję dla uczelni amerykańskich i chińskich

Do końca stycznia uczelnie wyższe, które chcą się stać częścią sojuszy Uniwersytetów Europejskich – integralnej części programu Erasmus+ – mogą zgłaszać swoje aplikacje. Nabór ogłoszony w końcówce ubiegłego roku ma tym razem rekordowy, łączny budżet w wysokości 387,2 mln euro. – Uniwersytety Europejskie są na tyle świeżą inicjatywą, że trudno jest ocenić wszystkie zyski, jakie płyną z ich funkcjonowania dla europejskiego szkolnictwa wyższego. Rodzi się jednak pewien nowy twór, który moim zdaniem będzie w dużym stopniu wpływać na przyszłość europejskiego akademizmu – mówi prof. Jan Słyk, prorektor ds. studiów Politechniki Warszawskiej. Jak wskazuje, inicjatywa Uniwersytetów Europejskich ma przede wszystkim zwiększyć konkurencyjność uczelni z krajów UE względem tych ze Stanów Zjednoczonych czy Azji, które od lat okupują czołówkę Listy Szanghajskiej.
– Konkurencyjność europejskich uczelni wynika z bardzo bogatej tradycji europejskiego akademizmu. I myślę, że to właśnie europejska akademia wciąż jest wzorem dla szkolnictwa wyższego na świecie. Ale jeśli porównamy potencjał finansowy czy infrastrukturalny, to tutaj już nie wypada to tak korzystnie w zestawieniu z szansami, jakie tworzą dla swojego akademizmu chociażby Stany Zjednoczone czy Chiny. I to jest jeden z powodów, dla których powstała idea konsorcjów Uniwersytetów Europejskich. One mają być silniejsze poprzez interdyscyplinarność oferty, poprzez większą pulę talentów, które gromadzą – mówi prof. dr hab. inż. arch. Jan Słyk.
Aktualną pozycję amerykańskich i chińskich uniwersytetów dobrze odzwierciedla tzw. Lista Szanghajska, czyli ranking najlepszych na świecie uczelni wyższych, opracowywany między innymi na podstawie danych o laureatach Nagrody Nobla i medalu Fieldsa, najwyżej cytowanych pracach czy artykułach opublikowanych w prestiżowych magazynach naukowych „Nature” i „Science”.
Ostatnie, ubiegłoroczne zestawienie po raz kolejny otworzył Uniwersytet Harvarda, a w pierwszej trójce znalazły się jeszcze dwie amerykańskie uczelnie: Uniwersytet Stanforda i Massachusetts Institute of Technology. W pierwszej dziesiątce jest ich łącznie aż osiem i tylko dwa uniwersytety europejskie - czyli brytyjski Oxford i Cambridge. Natomiast uwzględniwszy pierwszą setkę, znalazło się w niej aż 39 uczelni amerykańskich i 14 azjatyckich (w tym dziewięć z Chin).
Spośród państw należących do Unii Europejskiej pierwsza uczelnia sklasyfikowana na ubiegłorocznej Liście Szanghajskiej znalazła się dopiero na 16. pozycji (francuski Uniwersytet Paris-Saclay). W pierwszej 50-tce jest ich w sumie tylko pięć, natomiast w pierwszej setce uplasowało się tylko 20 uniwersytetów z Unii Europejskiej (wyłączywszy brytyjskie i szwajcarskie uczelnie).
Szansą na podniesienie ich konkurencyjności ma być przede wszystkim międzynarodowa współpraca – w tym unijny program wymiany edukacyjnej Erasmus+, którego budżet na lata 2021–2021 przekracza rekordowe 28 mld euro (czyli ok. 13 mld euro więcej niż w poprzedniej perspektywie finansowej). Jego integralną częścią są partnerstwa w ramach sojuszy Uniwersytetów Europejskich – czyli międzynarodowe sieci uczelni funkcjonujących na podstawie wspólnie wypracowanych zasad. Mogą stworzyć ją minimum trzy instytucje szkolnictwa wyższego z co najmniej trzech krajów członkowskich UE lub innych krajów należących do tego programu.
– W naszej sieci są nie tylko partnerzy korzystający z funduszy na rozwój europejskich sieci akademickich. Mamy też np. partnera stowarzyszonego ze Szwajcarii, który chce z nami w pełni współpracować, korzystając z innych źródeł finansowania. To oznacza, że rodzi się pewien nowy twór, który ma raczej wymiar intelektualny niż formalny. Moim zdaniem on będzie w dużym stopniu wpływać na przyszłość europejskiego akademizmu – mówi prorektor ds. studiów Politechniki Warszawskiej.
Sojusze Uniwersytetów Europejskich to inicjatywa, która działa dopiero od kilku lat i jest częścią ogólnej wizji utworzenia do 2025 roku wspólnego, europejskiego obszaru edukacji. Obecnie istnieją 44 Uniwersytety Europejskie, które skupiają w sumie 340 instytucji szkolnictwa wyższego z 31 krajów Wspólnoty oraz m.in. Islandii, Norwegii, Serbii i Turcji. W Polsce należy do nich obecnie 18 uczelni nadzorowanych przez MEiN (w tym m.in. krakowska AGH, Politechnika Warszawska, Poznańska i Śląska). Każda z nich otrzymuje budżet w wysokości do 14,4 mln euro z programu Erasmus+ na okres czterech lat.
– Mam nadzieję, że spowoduje to, że ten dystans w sile infrastrukturalnej i finansowej pomiędzy uczelniami z Europy a Stanów Zjednoczonych czy Chin ulegnie zmniejszeniu – mówi prof. dr hab. inż. arch. Jan Słyk. – Na razie Uniwersytety Europejskie są jednak na tyle świeżą inicjatywą, że trudno jest ocenić wszystkie zyski, jakie płyną z ich funkcjonowania dla europejskiego szkolnictwa wyższego.
Celem sojuszy Uniwersytetów Europejskich jest przede wszystkim wspierać atrakcyjność i jakość edukacji, wzmacniać konkurencyjność europejskich uczelni na arenie międzynarodowej oraz rozwijać mobilność studentów. Dzięki tej inicjatywie studenci mogą m.in. zdobywać dyplomy w trybie łączenia studiów w kilku państwach UE. Międzyuczelniane sojusze współpracują też w dziedzinie badań naukowych i innowacji.
– Cały czas staramy się wzmacniać siłę tych powiązań i od tego, na ile wydajne będą kontakty pomiędzy wszystkimi grupami naszej społeczności akademickiej, zależy to, jak silne będzie konsorcjum. Chodzi m.in. o to, żeby One Campus – a tak się nazywa jeden z pakietów roboczych naszego konsorcjum – był żywym organizmem, żeby student mógł w czasie rzeczywistym zobaczyć ofertę dziewięciu uniwersytetów i skorzystać z niej, nawet niekoniecznie wyjeżdżając gdzieś na kilka miesięcy – mówi prorektor ds. studiów Politechniki Warszawskiej.